piątek, 6 września 2013

Rozdział VI - Louis? Tak, kocham go.

- Siema! – odwróciłam głowę w stronę wejścia. Harry i Niall zdjęli buty i usiedli obok nas na kanapie – Co tam?
Ja i Louis spojrzeliśmy po sobie porozumiewawczo i jak na sygnał odwróciliśmy się od nich z głośnym „Phi!”.
- Ej, ale o co chodzi? – spytał zdziwiony Harry.
- O to chodzi – zaczęłam – że wszyscy wyszliście sobie bez słowa i zostawiliście nas samych. I właśnie dlatego mamy na was focha forever na pięć minut. Jest – spojrzałam na zegarek – 15:21. Zaczniemy się do was odzywać o 15:26. – i z tymi słowami znów jak na zawołanie ja i Lou zaczęliśmy jednocześnie grać na telefonie. Matko, jak ja się z nim dobrze rozumiem. Chłopaki tylko wzruszyli ramionami z bezradną miną i włączyli telewizor. A tam… znów huczało o mnie i o Harry’m, wszyscy o tym mówili. Zrezygnowana wstałam i wzięłam laptopa. Każda strona informacyjna, plotkarska, każdy portal społecznościowy – to samo. No cóż, nie ma się co dziwić. Przyszło nam funkcjonować w takiej branży i musimy się z tym pogodzić. Wyłączyłam komputer, poszłam do siebie i wróciłam do grania w Fruit Ninja, siedząc na łóżku. W pewnym momencie ktoś objął mnie od tyłu. Harry.
- Cześć. – szepnął mi do ucha – Już 15:31. Powiesz coś?
- A co mam ci powiedzieć, Hazz?
- Znowu się do mnie odzywasz, jak miło. Wybacz, że wyszedłem nic ci nie mówiąc, ale Niall tak koniecznie chciał iść do Nando’s, że nie zdążyłem nawet się pożegnać. Uparł się, że musimy iść „już, teraz, natychmiast”.
- Skąd Louis to wiedział… - pokręciłam głową z uśmiechem, rozcinając kolejnego arbuza. Harry nagle spoważniał.
- Spędziłaś dziś z nim sporo czasu sam na sam. – mruknął niezadowolony – Co robiliście?
- Rozmawialiśmy. – odparłam zgodnie z prawdą.
- O czym? – dociekał dalej.
- O różnych rzeczach. – przecież mu nie powiem, że o nim – Harry? Czy ty jesteś zazdrosny?
-Tak. – powiedział ze skwaszoną miną. Odwróciłam się do niego.
- Słuchaj. Nie czuję nic do Louisa, okay? Pamiętaj, że on ma dziewczynę. Nie zrobiłabym tego tobie ani Eleanor. Bardzo go lubię, nawet kocham. Ale jak brata, jak najlepszego przyjaciela. To nie taka miłość, jak do ciebie. – chłopak rozpromienił się na te słowa.
- Rebecca?
- Tak?
- Zostań moją dziewczyną. – poprosił bez owijania w bawełnę. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Dobrze.
- Cieszę się. – jego twarz rozjaśnił uśmiech – Czyli teraz oficjalnie jesteśmy razem?
- Tak. Chyba tak. – odparłam, a on złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, spytałam:
- Jakieś plany zawodowe w najbliższym czasie?
- Sesja. – odparł odruchowo i z lekkim przerażeniem – Jutro mamy sesję zdjęciową dla Teen Vogue’a. A ty masz być na okładce… O Boże, zupełnie zapomniałem. A Paul kazał mi ci to przekazać już parę dni temu. Strasznie cię przepraszam. – szczęka mi opadła.
- Co?! – zawołałam z paniką – I teraz mi to mówisz?! Przecież ja jestem zupełnie nie przygotowana na coś takiego! Czemu on, Higgins, zawsze dzwoni do was, nie do mnie? Czemu ja zawsze dowiaduję się wszystkiego ostatnia?!
- On nie lubi do ciebie dzwonić, bo ma poczucie winy, że cię wykorzystał. – odpowiedział Harry szczerze – Przepraszam. To moja wina. Wybacz.
- Okay, w porządku. – westchnęłam już nieco spokojniej – Ja też przepraszam, że się tak uniosłam. Nie ma co się denerwować, w końcu i tak zdążę się przygotować.
- Będzie sześć zdjęć, tyle, ile jest osób w zespole. Na jedno mamy się ubrać prosto, ale w naszym stylu i wszyscy mamy mieć na nim rurki w naszym ulubionym kolorze. Na drugim na galowo, na trzecim na imprezę… Na czwartym na plażę, na piątym na co dzień, a na szóstym mamy wszyscy mieć białe koszulki z napisem „I love 1D” i czerwone spodnie.
- Aha. – powiedziałam, zastanawiając się nad zawartością swojej szafy.
- Oczywiście większość ciuchów nam dadzą.
- Tak, no jasne. – ocknęłam się i uśmiechnęłam do niego. Nagle pomyślałam o jedynym singlu w zespole.
- Wiesz co, pomyślałam o Niallu.
- Tak? A czemu? – spytał z zaciekawieniem.
- Bo jako jedyny w zespole nie ma nikogo. Myślisz, że czasem jest mu przykro z tego powodu?
- Nie wiem. – przyznał Harry szczerze – Możliwe, ze gdy widzi, jak Lou i El, Zayn i Perrie, my i Liam i Soph się całują, jest mu smutno. Wiesz, Niall to bardzo wrażliwy i delikatny chłopak. A przy tym nieśmiały. Komuś takiemu trudno rozpocząć związek, ale jestem pewien, że pewnego dnia spotka dziewczynę, dla której się przełamie. Zasługuje na to.
- Wiem. – odparłam – Jest kochany. Najsłodszy z was wszystkich.
- No wiesz co? – Hazza udał oburzonego – A nie ja?
- Nie obraź się, ale nie. – powiedziałam przekornie i palcami uniosłam kąciki jego ust w górę.
- No tak, jasne. – pokazał mi język – Kapuję. Ale ja tam uważam, że ty też jesteś bardzo słodka.
- Nie mówię, że ty nie jesteś słodki. – zaśmiałam się – Tylko, że Niall jest słodszy od ciebie. Chociaż… Czy ja wiem…
Harry się roześmiał i pocałował mnie w czoło. To zastanawiające,  że znamy się nieco ponad miesiąc, a ja czuję się, jakbyśmy znali się ponad rok. Przytuliłam się do mojego chłopaka i już miałam coś powiedzieć, gdy do pokoju wkroczyła reszta zespołu. I to bez pukania! Najwyraźniej Liam wrócił już od Sophii, a Zayn od Perrie.
- Siema. – Zayn klapnął obok mnie na łóżku.
- Cześć. – mruknął Harry, niezadowolony, że nam przerwano – O co chodzi?
- To już trzeba mieć konkretne powody, żeby pogadać z przyjacielem? No wiesz co… – oburzył się Louis, a ja wybuchłam śmiechem.
- Widzisz, Lou, starzejemy się, a czasy się zmieniają. – zażartowałam i klepnęłam ręką miejsce obok siebie – Siadaj. Zayn, suń tyłek.
Przy okazji zauważyłam, że Harry się krzywi. Czyżby nie podobało mu się to, że będę siedzieć obok Louisa, który właśnie wcisnął się między mnie, a Malika? Matko, on powinien trochę odpuścić. Chyba mi ufa?
- Muszę wam coś powiedzieć. – oznajmił nagle Hazz – Rebecca i ja jesteśmy razem.
- Ooo… – chóralnie zawyli chłopaki.
- A więc to już oficjalne? No, no, no… - mruknął Niall.
- Widzisz, stary, poszczęściło ci się w miłości. – Liam położył rękę na ramieniu chłopaka – Gratulacje. – uśmiechnął się. Jezu, on gada jakbyśmy co najmniej brali ślub, albo jakbym była w ciąży.
- Dzięki. – rozpromienił się Harry.
- Dzięki. – dołączyłam się i pocałowałam swojego chłopaka, a reszta zaczęła gwizdać i wiwatować.
- Bo będę zazdrosny! – Lou trącił mnie ramieniem.
- O kogo? – zapytał Harry nieco niepewnie.
- O ciebie… – zaśmiał się Louis.
Siedzieliśmy u mnie w pokoju jeszcze jakąś godzinę i robiliśmy sobie jaja. Potem posiedziałam w komputerze, pooglądałam telewizję, zadzwoniłam do Rose i tak zleciał mi czas do wieczora. Potem, kiedy leżałam już w łóżku i myślałam o jutrzejszej sesji zdjęciowej, usłyszałam ciche pukanie do mojego pokoju.
- Proszę. – powiedziałam unosząc się na rękach. Harry powoli wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
- Hej. – szepnął i przysiadł na skraju łóżka – Chciałem ci coś jeszcze powiedzieć. Tylko proszę, nie zabijaj mnie.
- Czemu miałabym cię zabić? – spytałam – O co chodzi?
- Bo jutro po sesji… - chłopak wziął głęboki oddech – Zaczynasz nagrywanie epizodu o tobie do „This Is Us”…
Co?! Czy on jest normalny?! Na litość boską, co on ma z pamięcią? Już ja go oduczę sklerozy!
- Harry… Zamorduję cię! – warknęłam, chwyciłam poduszkę i popchnęłam go na łóżko. Usiadłam na nim okrakiem jednocześnie przygważdżając go do łóżka i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć zaczęłam walić go poduszką w twarz.
- Re…becca..Przep… raszam…  Ja… Zapo… mniałem… Bła… a… agam…! – zdołał wykrztusić między uderzeniami.
- Zabiję cię, zamorduję, wybebeszę, wypatroszę, flaki powypruwam, twarz w budyń porzeczkowy zamienię… – zacięłam się myśląc nad tym, co jeszcze mogłabym dodać i nadal nie przerywałam uderzeń. Harry już nawet nie bronił się rękami, po prostu dostawał poduszką w twarz. Wiedziałam, że go nie boli, bo w końcu to pierze, w przeciwnym razie nie waliłabym go nią. 
- Ree… becca… Noo… Pro… szę… cię… Ja… a… - nie dałam mu dokończyć, bo przerwałam obecne zajęcie i zasłoniłam mu usta dłonią. Chłopak patrzył na mnie i nawet nie drgnął, po prostu spokojnie sobie pode mną leżał. Jego widok strasznie mnie rozczulił, zabrałam rękę.
- Rebecca, ja… - zaczął cicho, ale przerwałam mu pocałunkiem. Po chwili oderwałam się od niego, totalnie zdyszana.
- Hmm… Ja już powiedziałem, co chciałem, więc może pójdę już do siebie… – szepnął. Zeszłam z niego.
- No tak, jasne. – powiedziałam i położyłam się normalnie. Harry wstał i ruszył w kierunku drzwi, a ja patrzyłam na niego z niewyjaśnionym kłuciem w sercu. Sama wytłumaczyłam sobie to zjawisko – chciałam, żeby został. Nagle Hazz, jakby czytał mi w myślach, odwrócił się i zaczął cicho nucić:
But baby if you say, you want me to stay – I’ll change my mind.
Cause I don’t wanna know I’m walking away if you’ll be mine.
Won’t go.
Won’t go.
So baby if you say you want me to stay,
Stay for the night,
I’ll change my mind.
Patrzyłam na niego jak zaczarowana, nie mogąc wykrztusić choćby słowa.
- Harry... – zaczęłam – Zostań ze mną na noc. – poprosiłam i zobaczyłam na jego ustach wielki uśmiech.
- Na to czekałem. – zaśmiał się i dodał – Tylko pójdę się przebrać.
- Okay. – uśmiechnęłam się. Po kilku minutach mój chłopak położył się obok mnie w łóżku i mocno mnie przytulił.
- Możemy tak zasnąć? – spytał z lekkim uśmiechem.
- Taaak… – ziewnęłam – Bardzo bym chciała.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – zażartował i pocałował mnie w głowę. W krótkim czasie zasnęłam.
Obudziło mnie lekkie szturchnięcie w bark. Otworzyłam jedno oko i się skrzywiłam. Nad nami stała zaciekawiona  reszta zespołu.
- Czeeeść! – Liam pomachał mi radośnie.
- Cześć… – mruknęłam, wyplątałam się z objęć Harry’ego i trąciłam go w bok. Chłopak momentalnie się obudził.
- Ooo… Siema. – westchnął, siadając na łóżku. Zrobiłam to samo i przetarłam oczy.
- Spaliście ze sobą? – walnął prosto z mostu Louis. Zgromiłam go wzrokiem.
- Gówno cię to obchodzi. – warknęłam – A tak w ogóle to nie.
Chłopaki się zaśmiali.
- Spoko. Tak się zastanawiamy, bo tak hałasowaliście wczoraj wieczorem, że już myśleliśmy, że… - Zayn przygryzł wargę, a ja wywróciłam oczami.
- No wiesz, nie wszystkim jest tylko jedno w głowie. – stwierdziłam, znacząco unosząc brwi.
- Ale ja nie mam tylko jednego w głowie! – zawołał zakłopotany chłopak.
- Przecież tego nie mówię. – zaśmiałam się i machnęłam ręką – A zresztą nieważne. Który dzisiaj jest?
- 29 sierpnia… – westchnął Liam. Chłopcy spojrzeli na mnie wyczekująco. O co może im chodzić? Zerknęłam na Harry’ego – to samo.
- O co wam cho… – zaczęłam zdziwiona i nagle mnie oświeciło. Urodziny Liama! Przecież są dzisiaj!
- Liam! – wykrzyknęłam – Twoje urodziny! Przepraszam! – i, gramoląc się przez Harry’ego, rzuciłam się na niego. Skoczyłam na niego tak, że byłam na nim uwieszona jak małpa. Zaśmiał się i okręcił się kilka razy dookoła, a potem mnie puścił.
- Zdrowia, szczęścia, pomyślności i powodzenia w karierze, i w miłości i spełnienia marzeń i w ogóle wszystkiego, czego byś chciał.
- Dzięęki. – powiedział przeciągając. Cmoknęłam go w policzek i stwierdziłam, że idę się przebrać. Poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam i zeszłam na dół, gdzie Niall robił naleśniki w kuchni.
- Cześć. – uśmiechnęłam się lekko – O której sesja?
- Za trzy godziny. – odparł Zayn zerkając na zegarek.
- Ok. A nagrywanie?
- Pół godziny później.
- Ech… No dobra. – mruknęłam. Nie chciało mi się, ale bycie sławnym to nie zabawa, tylko ciężka praca. Usiadłam przy stole między Harry’m a Liamem. Niall wyłożył nam na talerze naleśniki nadziewane orzechami, z bananami, bitą śmietaną i sosem czekoladowym.
- Woow… i – westchnęłam – Te pyszności to z okazji urodzin Liama, jak sądzę?
- No jasne. -  odparł Niall pożerając wielki kawałek naleśnika, przez co zabrzmiało to trochę jak „No jafne.” On jest ewidentnie bardzo podobny do odkurzacza – wszystko wsysa.
-  Na moje urodziny oczekuję czegoś podobnego. – zaśmiałam się.
- A kiedy ty właściwie masz urodziny? – zainteresował się Harry.
- 27 października. Tylko cztery dni przed Halloween.
- No to chyba muszę już zastanawiać się nad prezentem. W końcu własnej dziewczynie wypada dać coś wyjątkowego, czyż nie? – uśmiechnął się chłopak.
- Nie musisz się wysilać. Wystarczy mi sam gest. – odparłam i lekko go pocałowałam. Louis wywrócił oczami.
- Nie przy stoleee... – jęknął Niall – Obrzydzacie mi jedzenie!
- No wiesz co? – udałam oburzenie – Nie gadam z tobą! – prychnęłam i odwróciłam głowę w inną stronę, po czym w końcu zabrałam się za śniadanie. Gdy skończyłam, zaniosłam swój talerz do kuchni, wpakowałam go do zmywarki i zadzwoniłam do Rose. Chciałam zrobić to przed sesją. Zwłaszcza, ze ostatnio ją zaniedbywałam. Nie spotkałyśmy się od miesiąca, a u nas to rzadkość. Gadałam z nią przez następne pół godziny. Kiedy się rozłączyłam, poszłam na górę i spakowałam do torby różne ciuchy, które mogą mi się przydać podczas sesji, w tym miętowe rurki – mój ulubiony kolor. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wzięłam kilka głębokich oddechów, żeby się nie stresować. Moją twarz ozdobił lekki uśmiech i pewnym krokiem weszłam do budynku razem z chłopakami.
- One Direction! I Rebecca też jest! Świetnie. – zawołała radośnie jakaś kobieta, krótko ścięta blondynka, na oko trzydziestoparoletnia.
- Cześć, Cami! – zaśmiał się Zayn, widocznie oni już mieli z nią styczność – Co u ciebie?
- Ach, u mnie okay, ale lepiej mówcie, co u was? Robicie błyskotliwą karierę, wasza popularność ostatnio strasznie skoczyła! Rebecca! – zawołała chaotycznie i bezpardonowo mnie objęła.
- Och. – to jedyne, co udało mi się z siebie wykrztusić w pierwszym momencie – Camilla, tak? Miło mi poznać.
- O nie, to mi jest miło! – zaśmiała się i mnie puściła – Wyglądasz wspaniale, kochana! Tak się cieszę, ze mogę cię poznać! Masz jakieś ciuchy ze sobą? I te rurki… Jaki jest twój ulubiony kolor? – kobieta nawijała bez końca.
-  Miętowy. – odparłam – Coś tam mam.
- No to dobrze, dobrze. Tam – wskazała ręką odpowiednie miejsce – są przebieralnie. Na początek rurki! – klasnęła w dłonie i zaczęła strzelać palcami na boki – La gente, más rápido, más rápido, cámara, Julia, Terence, Jeff! ¡Vamos! RÁPIDO! – wołała. Hiszpański, o ile się nie mylę. Zrozumiałam z tego tylko „kamery” i imiona.
- O na jest Hiszpanką? – spytałam cicho Harry’ego.
- Tak. – odparł chłopak – Czasem wrzeszczy coś po swojemu, chociaż nikt jej nie rozumie. Ale to ją odstresowuje, tak nam mówiła.
- Acha. – mruknęłam tylko. Po skończonej, trwającej trzy godziny sesji pojechaliśmy nagrywać fragment filmu o nas. Matko jedyna, będę miała rolę w filmie i miliony ludzi na całym świecie mnie w niej zobaczy. A najlepsze jest to, że wcale nie będę musiała grać ani udawać, wystarczy być sobą. Bo właśnie tego ode mnie oczekują. Sesja zdjęciowa zapewne trwałaby krócej, gdyby nie to, że chłopcy wygłupiali się, robili miny, a nawet raz Harry wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić w kółko, a chłopaki tańczyli wokół nas Gangam Style. To oczywiście nie nadawało się do Teen Vogue’a. Gdy wróciliśmy do domu, wszyscy byliśmy wykończeni, tego się nie da opisać. Liam pojechał z Sophią do klubu, oblewać urodziny, a my pozwoliliśmy mu spędzić wieczór z dziewczyną i zostaliśmy w domu.  Ponad dwa następne tygodnie zabrała nam ciężka praca w związku z filmem, a „This Is Us” doczekało się premiery 7 września. To i tak bardzo wcześnie. Produkcja zyska wielkie powodzenie, wiem to. A jako, że 7 września jest dziś, to wypada się przygotować. Muszę wyglądać absolutnie wyjątkowo.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że na pewien czas zawiesiłam bloga, ale było to konieczne. Teraz startuję z nowym rozdziałem i mam nadzieję na więcej komentarzy niż ostatnio, bo naprawdę baaardzo się nad tym napracowałam. Au revoir!

3 komentarze:

  1. Wspaniały! <3 nie mogę się doczekać następnego, świetnie piszesz! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. haithlove.blogspot.com ZAPRASZAM NA PROLOG MOJEGO NOWEGO OPOWIADANIA. Mam nadzieję, że Ci się spodoba i zostawisz po sobie jakiś ślad. Love, xx

    OdpowiedzUsuń