- Siema! – odwróciłam
głowę w stronę wejścia. Harry i Niall zdjęli buty i usiedli obok nas na kanapie
– Co tam?
Ja i Louis spojrzeliśmy
po sobie porozumiewawczo i jak na sygnał odwróciliśmy się od nich z głośnym
„Phi!”.
- Ej, ale o co chodzi?
– spytał zdziwiony Harry.
- O to chodzi –
zaczęłam – że wszyscy wyszliście sobie bez słowa i zostawiliście nas samych. I
właśnie dlatego mamy na was focha forever na pięć minut. Jest – spojrzałam na
zegarek – 15:21. Zaczniemy się do was odzywać o 15:26. – i z tymi słowami znów
jak na zawołanie ja i Lou zaczęliśmy jednocześnie grać na telefonie. Matko, jak
ja się z nim dobrze rozumiem. Chłopaki tylko wzruszyli ramionami z bezradną
miną i włączyli telewizor. A tam… znów huczało o mnie i o Harry’m, wszyscy o
tym mówili. Zrezygnowana wstałam i wzięłam laptopa. Każda strona informacyjna,
plotkarska, każdy portal społecznościowy – to samo. No cóż, nie ma się co
dziwić. Przyszło nam funkcjonować w takiej branży i musimy się z tym pogodzić.
Wyłączyłam komputer, poszłam do siebie i wróciłam do grania w Fruit Ninja,
siedząc na łóżku. W pewnym momencie ktoś objął mnie od tyłu. Harry.
- Cześć. – szepnął mi
do ucha – Już 15:31. Powiesz coś?
- A co mam ci
powiedzieć, Hazz?
- Znowu się do mnie
odzywasz, jak miło. Wybacz, że wyszedłem nic ci nie mówiąc, ale Niall tak
koniecznie chciał iść do Nando’s, że nie zdążyłem nawet się pożegnać. Uparł
się, że musimy iść „już, teraz, natychmiast”.
- Skąd Louis to
wiedział… - pokręciłam głową z uśmiechem, rozcinając kolejnego arbuza. Harry
nagle spoważniał.
- Spędziłaś dziś z nim
sporo czasu sam na sam. – mruknął niezadowolony – Co robiliście?
- Rozmawialiśmy. –
odparłam zgodnie z prawdą.
- O czym? – dociekał
dalej.
- O różnych rzeczach.
– przecież mu nie powiem, że o nim – Harry? Czy ty jesteś zazdrosny?
-Tak. – powiedział ze
skwaszoną miną. Odwróciłam się do niego.
- Słuchaj. Nie czuję
nic do Louisa, okay? Pamiętaj, że on ma dziewczynę. Nie zrobiłabym tego tobie
ani Eleanor. Bardzo go lubię, nawet kocham. Ale jak brata, jak najlepszego
przyjaciela. To nie taka miłość, jak do ciebie. – chłopak rozpromienił się na
te słowa.
- Rebecca?
- Tak?
- Zostań moją
dziewczyną. – poprosił bez owijania w bawełnę. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Dobrze.
- Cieszę się. – jego
twarz rozjaśnił uśmiech – Czyli teraz oficjalnie jesteśmy razem?
- Tak. Chyba tak. –
odparłam, a on złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Kiedy się od siebie oderwaliśmy,
spytałam:
- Jakieś plany
zawodowe w najbliższym czasie?
- Sesja. – odparł
odruchowo i z lekkim przerażeniem – Jutro mamy sesję zdjęciową dla Teen
Vogue’a. A ty masz być na okładce… O Boże, zupełnie zapomniałem. A Paul kazał
mi ci to przekazać już parę dni temu. Strasznie cię przepraszam. – szczęka mi
opadła.
- Co?! – zawołałam z
paniką – I teraz mi to mówisz?! Przecież ja jestem zupełnie nie przygotowana na
coś takiego! Czemu on, Higgins, zawsze dzwoni do was, nie do mnie? Czemu ja
zawsze dowiaduję się wszystkiego ostatnia?!
- On nie lubi do
ciebie dzwonić, bo ma poczucie winy, że cię wykorzystał. – odpowiedział Harry
szczerze – Przepraszam. To moja wina. Wybacz.
- Okay, w porządku. –
westchnęłam już nieco spokojniej – Ja też przepraszam, że się tak uniosłam. Nie
ma co się denerwować, w końcu i tak zdążę się przygotować.
- Będzie sześć zdjęć,
tyle, ile jest osób w zespole. Na jedno mamy się ubrać prosto, ale w naszym
stylu i wszyscy mamy mieć na nim rurki w naszym ulubionym kolorze. Na drugim na
galowo, na trzecim na imprezę… Na czwartym na plażę, na piątym na co dzień, a
na szóstym mamy wszyscy mieć białe koszulki z napisem „I love 1D” i czerwone
spodnie.
- Aha. – powiedziałam,
zastanawiając się nad zawartością swojej szafy.
- Oczywiście większość
ciuchów nam dadzą.
- Tak, no jasne. –
ocknęłam się i uśmiechnęłam do niego. Nagle pomyślałam o jedynym singlu w
zespole.
- Wiesz co, pomyślałam
o Niallu.
- Tak? A czemu? –
spytał z zaciekawieniem.
- Bo jako jedyny w
zespole nie ma nikogo. Myślisz, że czasem jest mu przykro z tego powodu?
- Nie wiem. – przyznał
Harry szczerze – Możliwe, ze gdy widzi, jak Lou i El, Zayn i Perrie, my i Liam
i Soph się całują, jest mu smutno. Wiesz, Niall to bardzo wrażliwy i delikatny
chłopak. A przy tym nieśmiały. Komuś takiemu trudno rozpocząć związek, ale jestem
pewien, że pewnego dnia spotka dziewczynę, dla której się przełamie. Zasługuje
na to.
- Wiem. – odparłam –
Jest kochany. Najsłodszy z was wszystkich.
- No wiesz co? – Hazza
udał oburzonego – A nie ja?
- Nie obraź się, ale
nie. – powiedziałam przekornie i palcami uniosłam kąciki jego ust w górę.
- No tak, jasne. –
pokazał mi język – Kapuję. Ale ja tam uważam, że ty też jesteś bardzo słodka.
- Nie mówię, że ty nie
jesteś słodki. – zaśmiałam się – Tylko, że Niall jest słodszy od ciebie.
Chociaż… Czy ja wiem…
Harry się roześmiał i
pocałował mnie w czoło. To zastanawiające,
że znamy się nieco ponad miesiąc, a ja czuję się, jakbyśmy znali się
ponad rok. Przytuliłam się do mojego chłopaka i już miałam coś powiedzieć, gdy
do pokoju wkroczyła reszta zespołu. I to bez pukania! Najwyraźniej Liam wrócił
już od Sophii, a Zayn od Perrie.
- Siema. – Zayn
klapnął obok mnie na łóżku.
- Cześć. – mruknął
Harry, niezadowolony, że nam przerwano – O co chodzi?
- To już trzeba mieć
konkretne powody, żeby pogadać z przyjacielem? No wiesz co… – oburzył się
Louis, a ja wybuchłam śmiechem.
- Widzisz, Lou,
starzejemy się, a czasy się zmieniają. – zażartowałam i klepnęłam ręką miejsce
obok siebie – Siadaj. Zayn, suń tyłek.
Przy okazji
zauważyłam, że Harry się krzywi. Czyżby nie podobało mu się to, że będę
siedzieć obok Louisa, który właśnie wcisnął się między mnie, a Malika? Matko,
on powinien trochę odpuścić. Chyba mi ufa?
- Muszę wam coś
powiedzieć. – oznajmił nagle Hazz – Rebecca i ja jesteśmy razem.
- Ooo… – chóralnie
zawyli chłopaki.
- A więc to już
oficjalne? No,
no, no… - mruknął Niall.
- Widzisz, stary,
poszczęściło ci się w miłości. – Liam położył rękę na ramieniu chłopaka –
Gratulacje. – uśmiechnął się. Jezu, on gada jakbyśmy co najmniej brali ślub,
albo jakbym była w ciąży.
- Dzięki. –
rozpromienił się Harry.
- Dzięki. – dołączyłam
się i pocałowałam swojego chłopaka, a reszta zaczęła gwizdać i wiwatować.
- Bo będę zazdrosny! –
Lou trącił mnie ramieniem.
- O kogo? – zapytał
Harry nieco niepewnie.
- O ciebie… – zaśmiał
się Louis.
Siedzieliśmy u mnie w
pokoju jeszcze jakąś godzinę i robiliśmy sobie jaja. Potem posiedziałam w
komputerze, pooglądałam telewizję, zadzwoniłam do Rose i tak zleciał mi czas do
wieczora. Potem, kiedy leżałam już w łóżku i myślałam o jutrzejszej sesji
zdjęciowej, usłyszałam ciche pukanie do mojego pokoju.
- Proszę. –
powiedziałam unosząc się na rękach. Harry powoli wszedł do środka i zamknął za sobą
drzwi.
- Hej. – szepnął i
przysiadł na skraju łóżka – Chciałem ci coś jeszcze powiedzieć. Tylko proszę,
nie zabijaj mnie.
- Czemu miałabym cię
zabić? – spytałam – O co chodzi?
- Bo jutro po sesji… -
chłopak wziął głęboki oddech – Zaczynasz nagrywanie epizodu o tobie do „This Is
Us”…
Co?! Czy on jest
normalny?! Na litość boską, co on ma z pamięcią? Już ja go oduczę sklerozy!
- Harry… Zamorduję
cię! – warknęłam, chwyciłam poduszkę i popchnęłam go na łóżko. Usiadłam na nim
okrakiem jednocześnie przygważdżając go do łóżka i zanim zdążył cokolwiek
powiedzieć zaczęłam walić go poduszką w twarz.
- Re…becca..Przep…
raszam… Ja… Zapo… mniałem… Bła… a…
agam…! – zdołał wykrztusić między uderzeniami.
- Zabiję cię,
zamorduję, wybebeszę, wypatroszę, flaki powypruwam, twarz w budyń porzeczkowy zamienię…
– zacięłam się myśląc nad tym, co jeszcze mogłabym dodać i nadal nie
przerywałam uderzeń. Harry już nawet nie bronił się rękami, po prostu dostawał
poduszką w twarz. Wiedziałam, że go nie boli, bo w końcu to pierze, w
przeciwnym razie nie waliłabym go nią.
- Ree… becca… Noo…
Pro… szę… cię… Ja…
a… - nie dałam mu dokończyć, bo przerwałam obecne zajęcie i zasłoniłam mu usta
dłonią. Chłopak patrzył na mnie i nawet nie drgnął, po prostu spokojnie sobie
pode mną leżał. Jego widok strasznie mnie rozczulił, zabrałam rękę.
- Rebecca, ja… -
zaczął cicho, ale przerwałam mu pocałunkiem. Po chwili oderwałam się od niego,
totalnie zdyszana.
- Hmm… Ja już
powiedziałem, co chciałem, więc może pójdę już do siebie… – szepnął. Zeszłam z
niego.
- No tak, jasne. –
powiedziałam i położyłam się normalnie. Harry wstał i ruszył w kierunku drzwi,
a ja patrzyłam na niego z niewyjaśnionym kłuciem w sercu. Sama wytłumaczyłam
sobie to zjawisko – chciałam, żeby został. Nagle Hazz, jakby czytał mi w
myślach, odwrócił się i zaczął cicho nucić:
But baby if you say, you want me to stay –
I’ll change my mind.
Cause I don’t wanna know I’m walking away if
you’ll be mine.
Won’t go.
Won’t go.
So baby if you say you want me to stay,
Stay for the night,
I’ll change my mind.
Patrzyłam na niego jak
zaczarowana, nie mogąc wykrztusić choćby słowa.
- Harry... – zaczęłam
– Zostań ze mną na noc. – poprosiłam i zobaczyłam na jego ustach wielki
uśmiech.
- Na to czekałem. –
zaśmiał się i dodał – Tylko pójdę się przebrać.
- Okay. – uśmiechnęłam
się. Po kilku minutach mój chłopak położył się obok mnie w łóżku i mocno mnie
przytulił.
- Możemy tak zasnąć? –
spytał z lekkim uśmiechem.
- Taaak… – ziewnęłam –
Bardzo bym chciała.
- Twoje życzenie jest
dla mnie rozkazem. – zażartował i pocałował mnie w głowę. W krótkim czasie
zasnęłam.
Obudziło mnie lekkie
szturchnięcie w bark. Otworzyłam jedno oko i się skrzywiłam. Nad nami stała
zaciekawiona reszta zespołu.
- Czeeeść! – Liam
pomachał mi radośnie.
- Cześć… – mruknęłam,
wyplątałam się z objęć Harry’ego i trąciłam go w bok. Chłopak momentalnie się
obudził.
- Ooo… Siema. –
westchnął, siadając na łóżku. Zrobiłam to samo i przetarłam oczy.
- Spaliście ze sobą? –
walnął prosto z mostu Louis. Zgromiłam go wzrokiem.
- Gówno cię to
obchodzi. – warknęłam – A tak w ogóle to nie.
Chłopaki się zaśmiali.
- Spoko. Tak się
zastanawiamy, bo tak hałasowaliście wczoraj wieczorem, że już myśleliśmy, że… -
Zayn przygryzł wargę, a ja wywróciłam oczami.
- No wiesz, nie
wszystkim jest tylko jedno w głowie. – stwierdziłam, znacząco unosząc brwi.
- Ale ja nie mam tylko
jednego w głowie! – zawołał zakłopotany chłopak.
- Przecież tego nie
mówię. – zaśmiałam się i machnęłam ręką – A zresztą nieważne. Który dzisiaj
jest?
- 29 sierpnia… –
westchnął Liam. Chłopcy spojrzeli na mnie wyczekująco. O co może im chodzić?
Zerknęłam na Harry’ego – to samo.
- O co wam cho… –
zaczęłam zdziwiona i nagle mnie oświeciło. Urodziny Liama! Przecież są dzisiaj!
- Liam! – wykrzyknęłam
– Twoje urodziny! Przepraszam! – i, gramoląc się przez Harry’ego, rzuciłam się
na niego. Skoczyłam na niego tak, że byłam na nim uwieszona jak małpa. Zaśmiał
się i okręcił się kilka razy dookoła, a potem mnie puścił.
- Zdrowia, szczęścia,
pomyślności i powodzenia w karierze, i w miłości i spełnienia marzeń i w ogóle
wszystkiego, czego byś chciał.
- Dzięęki. –
powiedział przeciągając. Cmoknęłam go w policzek i stwierdziłam, że idę się
przebrać. Poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam i zeszłam na dół, gdzie Niall robił naleśniki w kuchni.
- Cześć. –
uśmiechnęłam się lekko – O której sesja?
- Za trzy godziny. –
odparł Zayn zerkając na zegarek.
- Ok. A nagrywanie?
- Pół godziny później.
- Ech… No dobra. –
mruknęłam. Nie chciało mi się, ale bycie sławnym to nie zabawa, tylko ciężka
praca. Usiadłam przy stole między Harry’m a Liamem. Niall wyłożył nam na
talerze naleśniki nadziewane orzechami, z bananami, bitą śmietaną i sosem
czekoladowym.
- Woow… i –
westchnęłam – Te pyszności to z okazji urodzin Liama, jak sądzę?
- No jasne. - odparł Niall pożerając wielki kawałek
naleśnika, przez co zabrzmiało to trochę jak „No jafne.” On jest ewidentnie
bardzo podobny do odkurzacza – wszystko wsysa.
- Na moje urodziny oczekuję czegoś podobnego. –
zaśmiałam się.
- A kiedy ty właściwie
masz urodziny? – zainteresował się Harry.
- 27 października.
Tylko cztery dni przed Halloween.
- No to chyba muszę
już zastanawiać się nad prezentem. W końcu własnej dziewczynie wypada dać coś
wyjątkowego, czyż nie? – uśmiechnął się chłopak.
- Nie musisz się
wysilać. Wystarczy mi sam gest. – odparłam i lekko go pocałowałam. Louis
wywrócił oczami.
- Nie przy stoleee...
– jęknął Niall – Obrzydzacie mi jedzenie!
- No wiesz co? –
udałam oburzenie – Nie gadam z tobą! – prychnęłam i odwróciłam głowę w inną
stronę, po czym w końcu zabrałam się za śniadanie. Gdy skończyłam, zaniosłam
swój talerz do kuchni, wpakowałam go do zmywarki i zadzwoniłam do Rose.
Chciałam zrobić to przed sesją. Zwłaszcza, ze ostatnio ją zaniedbywałam. Nie
spotkałyśmy się od miesiąca, a u nas to rzadkość. Gadałam z nią przez następne
pół godziny. Kiedy się rozłączyłam, poszłam na górę i spakowałam do torby różne
ciuchy, które mogą mi się przydać podczas sesji, w tym miętowe rurki – mój
ulubiony kolor. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wzięłam kilka głębokich
oddechów, żeby się nie stresować. Moją twarz ozdobił lekki uśmiech i pewnym
krokiem weszłam do budynku razem z chłopakami.
- One Direction! I
Rebecca też jest! Świetnie.
– zawołała radośnie jakaś kobieta, krótko ścięta blondynka, na oko
trzydziestoparoletnia.
- Cześć, Cami! –
zaśmiał się Zayn, widocznie oni już mieli z nią styczność – Co u ciebie?
- Ach, u mnie okay,
ale lepiej mówcie, co u was? Robicie błyskotliwą karierę, wasza popularność
ostatnio strasznie skoczyła! Rebecca! – zawołała chaotycznie i bezpardonowo
mnie objęła.
- Och. – to jedyne, co
udało mi się z siebie wykrztusić w pierwszym momencie – Camilla, tak? Miło mi
poznać.
- O nie, to mi jest
miło! – zaśmiała się i mnie puściła – Wyglądasz wspaniale, kochana! Tak się
cieszę, ze mogę cię poznać! Masz jakieś ciuchy ze sobą? I te rurki… Jaki jest
twój ulubiony kolor? – kobieta nawijała bez końca.
- Miętowy. – odparłam – Coś tam mam.
- No to dobrze,
dobrze. Tam – wskazała ręką odpowiednie miejsce – są przebieralnie. Na początek
rurki! – klasnęła w dłonie i zaczęła strzelać palcami na boki – La gente, más rápido, más rápido, cámara, Julia, Terence,
Jeff!
¡Vamos! RÁPIDO!
– wołała. Hiszpański, o ile się nie mylę. Zrozumiałam z tego tylko „kamery” i
imiona.
- O na jest Hiszpanką?
– spytałam cicho Harry’ego.
- Tak. – odparł chłopak
– Czasem wrzeszczy coś po swojemu, chociaż nikt jej nie rozumie. Ale to ją
odstresowuje, tak nam mówiła.
- Acha. – mruknęłam tylko.
Po skończonej, trwającej trzy godziny sesji pojechaliśmy nagrywać fragment
filmu o nas. Matko jedyna, będę miała rolę w filmie i miliony ludzi na całym
świecie mnie w niej zobaczy. A najlepsze jest to, że wcale nie będę musiała
grać ani udawać, wystarczy być sobą. Bo właśnie tego ode mnie oczekują. Sesja
zdjęciowa zapewne trwałaby krócej, gdyby nie to, że chłopcy wygłupiali się,
robili miny, a nawet raz Harry wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić w kółko,
a chłopaki tańczyli wokół nas Gangam Style. To oczywiście nie nadawało się do
Teen Vogue’a. Gdy wróciliśmy do domu, wszyscy byliśmy wykończeni, tego się nie
da opisać. Liam pojechał z Sophią do klubu, oblewać urodziny, a my pozwoliliśmy
mu spędzić wieczór z dziewczyną i zostaliśmy w domu. Ponad dwa następne tygodnie zabrała nam
ciężka praca w związku z filmem, a „This Is Us” doczekało się premiery 7
września. To i tak bardzo wcześnie. Produkcja zyska wielkie powodzenie, wiem
to. A jako, że 7 września jest dziś, to wypada się przygotować. Muszę wyglądać
absolutnie wyjątkowo.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że na pewien czas zawiesiłam bloga, ale było to konieczne. Teraz startuję z
nowym rozdziałem i mam nadzieję na więcej komentarzy niż ostatnio, bo naprawdę
baaardzo się nad tym napracowałam. Au revoir!
Wspaniały! <3 nie mogę się doczekać następnego, świetnie piszesz! ;**
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Usuńhaithlove.blogspot.com ZAPRASZAM NA PROLOG MOJEGO NOWEGO OPOWIADANIA. Mam nadzieję, że Ci się spodoba i zostawisz po sobie jakiś ślad. Love, xx
OdpowiedzUsuń