Otworzyłam oczy
i spojrzałam na zegarek. Wpół do dziewiątej. Zwlekłam się z łóżka, przebrałam się,
umyłam i zeszłam na dół. Chłopaki jeszcze spali, więc postanowiłam sama
przygotować śniadanie. Zrobiłam lemoniadę, usmażyłam omlety i nakryłam do
stołu. Kiedy skończyłam z zadowoleniem uśmiechnęłam się do swojego dzieła, a
potem postanowiłam obudzić chłopaków. Weszłam na górę i przechodząc obok pokoju
każdego z nich waliłam łyżką w rondel i wrzeszczałam "śniadaniee!".
Gdy tylko usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi zwiałam po schodach na dół
i z triumfem oparłam się o stół. Po jakimś czasie chłopcy zaczęli powoli
schodzić. Kompletnie ubrani byli tylko Liam i Niall, Zayn i Louis byli bez
koszulek, a Harry miał na sobie jedynie bokserki. Mój żołądek przewrócił się do
góry nogami. Siląc się na uśmiech rzuciłam:
- Smacznego.
Na ich twarzach
wykwitły uśmiechy, a ja poczułam ogromne zadowolenie z siebie.
- Dzięki! -
zawołał blondyn i usiadł na krześle. Podziękowania usłyszałam również od
pozostałych członków One Direction i wszyscy zabraliśmy się za jedzenie. Jednak
widok Harry'ego skutecznie odciągał mnie od omleta. Czułam się strasznie
głupio. Czy on wie, jak na mnie działa? Kiedy skończyliśmy nagle zadzwonił
telefon. Louis wstał i odebrał.
- Halo? Cześć,
El! - usłyszałam. No tak, dzwoniła Eleanor, jego dziewczyna - No pewnie, Zayn i
Liam się ucieszą. Tak, jest. Właśnie skończyliśmy śniadanie. Nie wiem, spytam
ją. Mhm, dobrze. Już. Rebecca! - zawołał w moją stronę.
- Tak? -
spytałam zaciekawiona o co może chodzić.
- Eleanor,
Danielle i Perrie zapraszają nas do klubu na imprezę o 22:00 i pytają, czy
przyjdziesz.
- Jasne, na
pewno będę. - uśmiechnęłam się. Cieszyłam się, że dziewczyny mnie również
zaprosiły, choć mnie nie znają. No, ale najwyraźniej chcą mnie poznać i moje w
tym szczęście. Chciałam mieć z nimi dobre stosunki, bo w końcu mieszkam z ich
chłopakami i wolałabym żebyśmy nie skakały sobie do gardeł, bo one pomyślałyby,
że chcę odbić im drugie połówki.
- Będzie. -
poinformował swoją dziewczynę Louis - Też tak myślę, to świetna okazja do
poznania się lepiej. Na pewno. - po tych
słowach spojrzał na mnie i się uśmiechnął - Fajna. Zresztą sama zobaczysz, gdy
się spotkacie. - nagle zmarszczył brwi - Dlaczego? Co? Nie... Niedawno wstałem
i jeszcze nie zdążyłem. Ja nic o tym nie wiem. Tak, zaraz go spytam. No
poważnie. Zaraz to wyjaśnię i powiem ci o co chodzi w klubie. Do zobaczenia, ja
ciebie też. Pa. - chłopak odłożył słuchawkę i wziął się pod boki.
- No, Harry. -
powiedział oskarżycielsko - Czy jest coś, co chciałbyś nam powiedzieć? -
zapytał unosząc brwi. Nie miałam pojęcia o co chodzi i byłam strasznie ciekawa
co z tego wyniknie. Harry wyglądał na zdziwionego, wyraźnie nic nie rozumiał.
- Nie. - odparł
- O co chodzi?
- Ty nie wiesz o
co chodzi? Zaraz ci wyjaśnię. Otóż El gratulowała ci, gdy powiedziałem, że
Rebecca jest fajna, bo mnie o nią spytała. Spytałem dlaczego, a ona
stwierdziła, że widziała zdjęcie z wczoraj, na którym idziecie objęci i podobno
obiegło już całą sieć. Wszystkie portale plotkarskie o tym mówią! My jeszcze
nie zdążyliśmy zajrzeć do komputera, ale spora część społeczeństwa już zapewne
zdążyła. I co to ma znaczyć, hm?
Spojrzeliśmy po
sobie z Harry'm, a ja wystrzeliłam z krzesła jak petarda i pognałam na górę.
Wpadłam do swojego pokoju, zgarnęłam laptopa i zjechałam po poręczy na dół, po czym klapnęłam na swoje miejsce.
Chłopcy patrzyli na mnie z otwartymi ustami.
- Tak, wiem, to
była błyskawiczna akcja... - mruknęłam włączając komputer. Wpisałam w Google Rebecca
Collins i... Moje oczy zalały tytuły tabloidów na ogół brzmiące "Rebecca
Collins i Harry Styles - znają się jeden dzień i już są razem?" lub
jakoś podobnie i zdjęcia przedstawiające Harry'ego obejmującego mnie w parku.
Opierałam głowę na jego ramieniu. Gwałtownie zatrzasnęłam laptopa.
- Debile... -
westchnęłam zrezygnowana - Przecież on okrywał mnie kurtką, bo padało, a ja nie
miałam własnej. Chociaż w sumie to się nie dziwię. To media, a one szukają
jedynie sensacji.
Lou westchnął.
- No to mamy
wszystko wyjaśnione, tylko sprostujcie tę kwestię na Twitterze. - poradził.
Zrobiłam to, a potem oddałam Harry'emu komputer, żeby mógł zrobić to samo.
Wiele bym dała, by spekulacje na nasz temat były prawdziwe, ale wiedziałam, że
to niemożliwe, bo ja jestem pierwszą lepszą nastolatką z X-Factor, a on gwiazdą
na światową skalę. Teoretycznie to się nie liczy w uczuciach, ale nie sądzę,
żebym była dla niego dość dobra.
- Ale Rebecca to
niezła laska, jesteś pewien, że byś jej nie chciał? - spytał zawadiacko Zayn.
Liam spojrzał na niego oburzony.
- No wiesz co?
To było okropnie nieuprzejme i pozbawione szacunku do Rebecci. Ona nie jest
przedmiotem i nie możesz...
- Oj wyluzuj, to
był tylko żart. Nie przeszkadza mi to, mam dystans do siebie. - wzruszyłam
ramionami. Bardziej interesowała mnie reakcja Harry'ego. Spojrzałam na niego.
Lustrował mnie wzrokiem i po chwili uśmiechnął się szeroko.
- No, czy ja
wiem... - udał, że się zastanawia. Moje serce skoczyło jakby rażone piorunem.
Spokojnie, spokojnie, on tylko żartuje... Ale Harry podszedł do mnie, wziął
mnie za ręce, podciągnął, żebym wstała i zaczął obchodzić mnie wokół. Chłopcy
przyglądali się nam z zaciekawieniem, a ja zupełnie nie wiedziałam o co chodzi.
Po trzech takich obejściach obiekt moich uczuć stanął przede mną.
- Come to me...
- powiedział uwodzicielskim głosem. Wszyscy się zaśmiali, ja również, choć
kolana mi zmiękły. Podeszłam trochę bliżej niego nie wiedząc czego się
spodziewać, a on... Mocno mnie przytulił, potargał mi włosy i pocałował mnie w
policzek. Matko jedyna. Harry Styles w samych bokserkach mnie przytula, całuje
i targa mi włosy. Miliony dziewczyn chciałoby być na moim miejscu, a ja nie
mogłam uwierzyć we własne szczęście.
- Woohoo! -
zawołał Louis i wszyscy zaczęli bić brawo. Ja i Harry zaśmialiśmy się.
- To może ja
pójdę się ubrać. - powiedział chłopak patrząc na siebie.
- Dobry
pomysł... - westchnął Liam. Harry podszedł na górę, Louis i Zayn również, a ja
zostałam z Niallem i Liamem. Bardzo lubiłam ich wszystkich, ale Harry zajmował
szczególne miejsce w moim sercu. Włączyłam laptopa i weszłam na Twittera. Te
wszystkie wpisy, spekulacje, dyskusje, komentarze i oskarżenia... Miałam ponad
12 tysięcy obserwujących i pełno komentarzy w stylu "Zdzira!",
"Jesteś suką!" albo "Co za dziwka z ciebie!". Prawie
wszystkie fanki awanturowały się, że odbieram im chłopaków, że ich kochają, a
ja zacznę ich uwodzić, zaraz któregoś skrzywdzę, teraz lansuję się na Harry'm,
który z nich będzie następny? Nie znają, a oceniają, norma w Internecie. Miałam
gdzieś ich opinię, ale pisząc o mnie takie rzeczy krzywdzą wiele osób. Chłopcy
też na tym cierpią, bo raz, że mnie lubią, a w każdym razie tak mi się wydaje,
i niepotrzebnie się denerwują, a dwa, że będą ich z tym cisnąć na wywiadach.
Liam widząc moją minę podszedł do mnie i zaczął czytać wszystkie te tweety.
Spojrzałam na niego, chyba się wkurzył. Za nim ruszył Niall.
- Daj mi ten
komputer... - mruknął Liam i wylogował się z mojego Twittera, po czym zalogował
się na swojego. W tym momencie na dół zeszli roześmiani Harry, Zayn i Louis. Widząc gniew na twarzy
Liama, szok Nialla i moją grobową minę,
spoważnieli.
- Co się stało?
- spytał nieco zaniepokojony Zayn.
- Spójrz tutaj.
- stojący obok mnie chłopak lekko stuknął palcem w przedstawiający moją tablicę
ekran. Pozostali członkowie One Direction podeszli i zaczęli czytać to
wszystko.
- O fuck... -
szepnął Louis. Tymczasem Liam napisał u siebie: "Krótko znamy Rebeccę,
ale już kochamy ją jak siostrę. Kto tego nie rozumie i ją obraża, obraża nas
wszystkich". Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Dzięki, Liam.
- Nie ma sprawy.
I nie przejmuj się, to nieuniknione. - poklepał mnie po ramieniu. Wstałam i
posprzątałam po śniadaniu, bo w końcu brudne naczynia nadal stały na stole.
Chłopcy mi pomogli, więc szybko się uwinęliśmy. Miałam przed sobą perspektywę
całego wolnego dnia, bo impreza będzie dopiero o 22:00, a ja nie należę do
osób, które spędzają cztery godziny przed lustrem. Wyszykuję się w godzinę i
pójdę, ale co robić przez cały dzień? W sumie na ogół całe dnie spędzam z Rose,
gdy nie mam żadnych konkretnych planów. Czemu tym razem miałoby być inaczej?
Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do przyjaciółki. Przy okazji zauważyłam, że
Niall odbiera telefon.
- Haloo? -
usłyszałam głos Rose. Umówiłyśmy się na kawę i spacer jak zwykle. Kiedy się
rozłączyłam podszedł do mnie Harry.
- Zaproszono nas
na wywiad u Alana Carra, jako że mamy nową osobę w zespole. Jednakże jest dopiero
za około miesiąc, bo to jedyny wolny termin. No, ale takie rzeczy należy
załatwiać ze sporym uprzedzeniem.
Coś mnie
skręciło w żołądku. Wywiad...
- Będą nas
męczyć o tamte zdjęcia. - bardziej stwierdziłam niż spytałam. Harry pokiwał
głową.
- Nie oszukując
się - tak. To raczej nieuniknione.
- Przepraszam,
że narobiłam ci kłopotów. - wbiłam wzrok w ziemię. Nie chciałam, żeby on się męczył, bo ja byłam
idiotką i nie wzięłam kurtki przeciwdeszczowej, chociaż się chmurzyło.
- Nie, no coś
ty. - chłopak usiadł obok mnie - To moja wina, bo niepotrzebnie cię
obejmowałem. Po prostu nie chciałem, żebyś się pochorowała. Ja już przywykłem
do medialnego szumu, a ty nie i tylko narobiłem ci stresu.
Zrobiło mi się
przykro, bo troszczył się o mnie w pewien sposób, a ja poczułam, że na to nie
zasługuję. Miałam ochotę się rozpłakać, bo to wszystko mnie przygniatało. I
rzeczywiście w moich oczach pojawiły się łzy. Harry to zobaczył i chyba trochę
się przestraszył.
- Powiedziałem
coś nie tak? Przepraszam... - położył mi rękę na ramieniu, a ja po prostu się
poryczałam. Chłopak z niepokojem mnie przytulił, kołysząc lekko. Pozostali
chłopcy, do tej pory wpatrzeni w telewizor odwrócili się słysząc, że płaczę.
Wszyscy pospiesznie wstali i podeszli do nas.
- Co się stało,
Rebecca? - spytał z troską Louis.
- Nie płacz... -
Harry odgarnął mi włosy z mokrej twarzy, a ja rozkleiłam się jeszcze bardziej i
przytuliłam się do niego. Harry zaczął głaskać mnie po plecach. Chłopcy
spojrzeli po sobie bezradnie, żaden z nich nie wiedział o co mi chodzi. A ja
płakałam, bo kochałam Harry'ego i czułam, że będę mu zawadzać i to nie pierwszy
raz kiedy narobiłam mu niewygodnego rozgłosu. Może to, że go kocham brzmi
niewiarygodnie i pusto, bo znamy się niecałe dwa dni, ale taka jest prawda. Po
chwili uspokoiłam się i podniosłam głowę z torsu Harry'ego.
- Ja...
Przepraszam. - powiedziałam pociągając nosem - Ten teatrzyk był zbędny.
- Ale o co
chodziło? - usiłował dowiedzieć się Niall.
- O nic, nie
ważne. Ale dzięki za troskę. - zwróciłam się do wszystkich, po czym spojrzałam
Harry'emu w oczy - I wsparcie... - dodałam cicho - Przepraszam, ale muszę iść,
bo spóźnię się na spotkanie z Rose. - z tymi słowami wstałam, wzięłam swoją
torebkę i wyszłam bez słowa. Kiedy doszłam do kawiarni byłam już spóźniona.
Kiedy Rose mnie zobaczyła jej twarz przybrała wyraz obrażonej księżniczki.
- No, w końcu
raczyłaś łaskawie przyjść. - zauważyła tupiąc nogą - Osiem minut spóźniona! A
ja tu... - urwała, gdy zobaczyła moje zaczerwienione oczy - Rebecca! Ty
płakałaś, a ja cię tu ochrzaniam! No, mów co się stało! Co za debil cię zranił?
Już ja mu pokażę! - zawołała wojowniczo zaciskając dłonie w pięści.
Uśmiechnęłam się lekko, kochana Rose. Zawsze była gotowa rzucić wszystko, by
pomóc tym, na których jej zależy.
- Nikt mnie nie
zranił, to ja ranię innych.
- Co? - Rose nic
nie rozumiała.
- Chodzi o to,
że... Kocham Harry'ego.
Dziewczyna się
uspokoiła.
- Harry'ego
Stylesa? Nie ty pierwsza i nie ostatnia. - wzruszyła ramionami - I dlatego
ryczysz?
- Nie, ty nic
nie rozumiesz. Nie chodzi o to, że on mi się podoba, bo jest sławny czy
przystojny. Kocham go za to, kim jest.
- Ale ledwo go
znasz, to co ty mi tu chrzanisz, że go kochasz?
Westchnęłam.
Rose jest najlepszą przyjaciółką na świecie, ale nie potrafi zrozumieć.
- Tyle mi wystarczy
do miłości. - po tych słowach obie zamówiliśmy kawę i poszłyśmy do parku.
Okazało się, że Rose jeszcze nie widziała zdjęć ze mną i Harry'm i była
totalnie zszokowana całą tą sytuacją, więc wstąpiłyśmy do niej do domu, żeby
mogła je zobaczyć. Po usłyszeniu mojej historii, obejrzeniu zdjęć i mojej
tablicy na Twitterze wzięła mnie za ręce i powiedziała:
- Dam ci jedną
dobrą radę: Pamiętaj, żeby żadne zewnętrzne czynniki nie przeszkodziły ci w
szczęściu. Jeśli go kochasz, to zrób wszystko by to zobaczył. I by zaczęło mu
na tobie zależeć.
Potem się
objęłyśmy, a ja wróciłam do domu. Swój poprzedni dom zachowałam na wszelki
wypadek, aby mieć do czego wracać. Kiedy tylko przekroczyłam próg domu,
dokładnie o 20:00, chłopcy otoczyli mnie ciasnym kołem.
- Wszystko
dobrze? - spytał Zayn.
- Tak. -
westchnęłam i odgarnęłam włosy - Nie martwcie się o mnie, bo nie ma o co. - z
tymi słowami poszłam do siebie i
zaczęłam się szykować na imprezę. Postanowiłam wszystko dzisiaj
przeciągać, żeby trochę się rozluźnić przed wyjściem.
Pisałam Ci już że Cię kocham za to opowiadanie? ;o jest boskie, mam nadzieję.. a raczej... no dobra na 100 % będzie z Harrym i ma być ;o wszystko się dzieje strasznie szybko.. ale dobrze.. jeszcze raz. Kocham Cię za tooooo <3
OdpowiedzUsuńOMG, thx, ale ty jesteś wspaniała. LOL, to taakie miłe słuchać takich fajnych komentarzy...<3
OdpowiedzUsuńwiem, bo sama tak czuję, dlatego kocham czytać nowe blogi.. ale tylko z tym jestem tak totalnie od początku dlatego też się jaram ;* i normalnie w świecie dziękuję Ci za założenie tego bloga <3333
OdpowiedzUsuńAch, no i małe pytanko: gdzie natrafiłaś na tego bloga? To dla mnie b. ważne...
OdpowiedzUsuńpodałaś link w komentarzu ;*
OdpowiedzUsuńAaa, thx, już wiem jak się reklamować xd!
OdpowiedzUsuń